Realizuję przyprószony patyną czasu projekt sprzed 2 lat, kiedy miałem ochotę obalić wyświechtany slogan narodowy, że nie czytamy książek w ogóle , bardzo mało, a w porywach 5 sztuk. Czy to niepodważalny fakt? Myślę, że nie jest tak źle z nami i czytelniczą kondycją.
Kto dał się namówić na 1-majowy wyjazd do Wrocławia pewnie nie żałuje absolutnie! Szczęście dopisywało nam od początku. Świetna pogoda, znakomite humory, złamana gitara jeszcze przed podróżą - ogólna euforia tego niedzielnego poranka promieniowała w całej 49-osobowej grupie począwszy od miejsca zbiórki na bocheńskim rynku. Obecność sprawdzona - nikt nie zaspał, więc przed odjazdem fotografia pod Kazkiem obowiązkowa!