piątek, 20 czerwca 2014

Pożegnanie z Marią ... Piekarczyk




   





















"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą" 
ks. Jan Twardowski

Pożegnanie śp. Marii Piekarczyk dziś w piątek 20 czerwca o 13:30 na Cmentarzu Komunalnym w Bochni przy ul. Orackiej. Pół godziny wcześniej zostanie odprawiony Różaniec ku czci zmarłej.

Z ogromnym smutkiem i głębokim żalem informuję, że we wtorek 17 czerwca odeszła nagle śp. Maria. 
Najszczersze kondolencje i szczere współczucie składam Markowi, Ryszardowi, ich siostrze,Ryszardowi Jr, Gosi, oraz ich Rodzinom.

  
   Tak Marek Piekarczyk opowiadał o swoich rodzicach  w wywiadzie z Arkadiuszem Bartosiakiem i Łukaszem  Klinke 

Marek (…)Jak byłem dzieciakiem, to ciągle uciekałem z domu i były ze mną same kłopoty. Mimo to moi rodzice mnie kochali.
Wywiadowcy: Ojciec musiał mieć chyba rozdwojenie jaźni.
Marek  Na pewno, bo był oficerem Wojska Polskiego (śmiech). Zaczynał karierę w jednej jednostce z Jaruzelem. Prycza w pryczę. Pewnego dnia mój tata na wojskowych ćwiczeniach w Jaśliskach spotkał moją mamę i się zakochał. Jestem owocem ich miłości i mezaliansu, jak to się wtedy mówiło. Nie rozumiem tylko, dlaczego kiedy zdałem już maturę ojciec wysłał mnie, żebym zdawał na Wojskową Akademię Techniczną. Pojechałem z długimi włosami na egzamin i na matmie narysowałem na kartce egzaminacyjnej dużego kota, żeby mi nie wpisali zadań. Bardzo nie chciałem się tam dostać.
Wywiadowcy: W jakim stopniu tata skończył służbę?
Marek :W kapitańskim, mimo że był wykształcony i pracowity. Jego wszyscy koledzy awansowali do stopni generalskich, a on jeden nie. Miał dwie „wady”. Nie był komunistą i nie chlał z nimi wódy. Poza tym miał bardzo ładną żonę. Wszyscy mu zazdrościli, jak cholera. No, a później, dodatkowo dwóch synów – długowłosych hipisów – po prostu klęska. Pewnego dnia powiedział mi: „Jeśli chcesz być wolny i niezależny, to bądź ale na swój koszt”. Jestem mu za to wdzięczny, bo gdy miałem 18 lat poszedłem w Polskę i nauczyłem się jak sobie radzić. Tylko czasami bywałem w domu, ale wróciłem na dłużej, żeby się nim zająć, kiedy miał wylew i był przykuty do wózka. Opiekowałem się nim kilka lat aż do mojego wyjazdu do Nowego Jorku.

 "Gdzie jest nasza miłość"ulubiona piosenka 
Marii,  mamy Marka z płyty "YUGOPOLIS"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz